Andrzej Krawczyński
Federacja Zielonych - Oświęcim

Marzenia o innej rzece

Ilekroć przejeżdżam autobusem przez most na Sole spoglądam na rzekę. Zawsze taką samą, od lat wpisaną w krajobraz Oświęcimia. Jeśli ktoś pyta o kierunek w stronę miasta z reguły odpowiadamy - “będzie rzeka” czy “za mostem”. Woda nie jest duża płynie spokojnie i tylko ludzie czasami sprawiają, że rzeka jest przyczyną zamętu i niepokoju w mieście.

Minęły czasy wielkiej wody z okresu zlodowaceń kiedy rzeki przenosiły olbrzymie ilości żwirów, mułów i piasków. Potem kiedy prędkość wody ulegała zmniejszeniu tworzyły się liczne meandry w dolinach rzecznych. Podobnie było też na terenach dzisiejszej Kotliny Oświęcimskiej. W wyniku okresowych zmian koryta rzeki, powstawały liczne starorzecza.
 
Dla większości ludzi wychowanych w Oświęcimiu Soła kojarzy się z kamienistymi plażami, bystrzynami i brzegami gęsto porośniętymi drzewami.
Fot. Józef Bebak.

Już w bliższych nam czasach o których mówią kroniki, wody Soły podmywały wzgórze zamkowe i przesuwały swoje koryto z okolic dzisiejszego dworca kolejowego pod górę zamkową. Działo się to w czasie powodzi w 1813 roku. “Nie pomyśleli” właściciele zamku wcześniej o betonowaniu brzegów, to im się dostało. Z tych to przekazów historycznych wyciągają wnioski i czerpią dziś natchnienie zwolennicy regulacji (porządkowania”) Soły wygłaszając soczyste przemówienia o groźbie powodzi. Zapominają tylko, że przy większych wezbraniach, fala powodziowa zalewa wszystko co tylko spotka na swej drodze. Nie powstrzymują jej betonowe płyty, ani wzmocnione kamieniami brzegi. A wprost przeciwnie -przyczyniają się do wzrostu prędkości wody i jej niszczycielskiej siły.

Dla większości ludzi wychowanych w Oświęcimiu Soła kojarzy się z kamienistymi plażami, zakolami, brzegami gęsto porośniętymi drzewami. Jak pięknie wygląda jesienią gdy na drzewach żółkną liście barwiąc się różnymi odcieniami brązu i czerwieni. Potem przychodzi zima i rzeka płynie leniwie jak gdyby odpoczywała od zgiełku i gwaru lata. Rzadko kiedy przykrywa się lodową czapą. Na brzegach zobaczyć można ślady sarny i zająca, wędrujących w poszukiwaniu pożywienia wzdłuż rzeki. A na wiosnę znów zaśpiewają ptaki wśród krzewów i zarośli.

Czy trzeba wycinać drzewa nad Sołą, rozjeżdżać jej brzegi spychaczami? Jakie będą te nowe tereny rekreacyjne nad rzeką? Tutaj młodzi ludzie sami wydeptywali ścieżki szukając przygód i zabawy. Całe brzegi pokryte były gęstą siecią szlaków wśród zarośli. Kto się tutaj zapuszczał spotykał rybaków, amatorów kąpieli, ludzi biwakujących pod namiotem. Na nieutwardzonych sztucznie kamieniami brzegach zawsze było gwarno i wesoło. Te w miarę dzikie tereny w mieście stanowiły nie lada atrakcję. Patrząc na fotografie Oświęcimia z przełomu XIX i XX wieku widzimy Sołę większą niż dzisiaj, otuloną zielonym płaszczem drzew i krzewów.

Rzeka i miasto. Zawsze razem. Ile pokoleń oświęcimian przemierzało jej brzegi, ileż wspomnień jest z nią związanych? Zmienić jej otoczenie, wyrównać brzegi to tak jakby zabrać część historii naszego miasta. Dlaczego więc po latach względnego spokoju coś niedobrego zaczęło się dziać nad Sołą? Komu “spędzał sen z powiek” widok drzew schylających się nad lustrem wody, małych wysepek i zakoli? Czy patrząc na mosty Piastowski, Jagielloński trudno sobie wyobrazić nieregularne brzegi leniwie płynącej rzeki?

Ile jest w Polsce rzek z brzegami wyłożonymi kamieniami, splątanymi drucianą siatką? Potem na tych kamiennych brzegach wyrastają wiklinowe zarośla, z tyłu może być jeszcze kamienny plac wyrównany spychaczem i nazwany dumnie “plażą”. “Dobry dostęp do wody” - jak mówią pomysłodawcy. Pewnie - można nawet wjechać samochodem prosto do rzeki. Czy widziałeś kilka samochodów w rzece jeden przy drugim i uwijających się przy nich kierowców? Myją auta przed powrotem do domu. O czym wtedy myślisz? Może przypomina Ci się zupełnie inny obrazek, który ja pamiętam z dzieciństwa? Rzeka na wsi i brzeg zryty kopytami koni i krów. Zwierzęta pijące wodę z rzeki. Chłopcy z koszykami szukający ryb pod kamieniami w wodzie. A dzisiaj... Nie ma już tej rzeki. Została brązowa struga. Brzegi zasypane są stertami śmieci których gospodarze nie zdołali spalić w piecu.

A co zostało ze starej Soły? Ile ścieków do niej trafia z różnych stron, ile brzegów przeorano spychaczem, wyłożono kamieniami, ile zakoli i oczek wodnych zasypano odpadami a potem ziemią? Czy naprawdę trzeba zniszczyć piękno tej rzeki? Nastroszyć brzegi i dno kamieniami, a potem stawiać tablice ostrzegawcze? Wycinać drzewa po to żeby nasadzić w to miejsce wiklinę? Wykosić trawę jak w przydomowym ogródku? A potem “wypoczywać” na równym placu wsłuchując się w gwar samochodów mknących mostem w górze?!
 
Ile jest w Polsce rzek z brzegami sztucznie wyłożonymi kamieniami, z kamiennymi placami wyrównanymi spychaczami i nazwanymi dumnie “plażą”?
Fot. Piotr Rymarowicz. 

Nasze ulotki przeciwko regulacji zaczynały się od słów “Zbrodnia na rzece”. Tak - to co dzieje się na Sołą można i trzeba nazwać zbrodnią. Ale te mocne słowa nie wzruszają urzędników i decydentów miasta. Wybrani w demokratycznych wyborach, obdarzeni kredytem zaufania, nie chcą nawet dyskutować z ludźmi biorącymi udział w manifestacji przed urzędem. Potrafią “rozmawiać” dekretami i oświadczeniami w prasie czy telewizji lokalnej. Tak przecież wygodniej. A i cała sprawa to przecież tylko “sprzątanie, porządki na brzegach” - to dla miasta, dla przyszłych pokoleń. Tak - te brzegi wyłożone kamieniami zostaną wpisane w krajobraz miasta na dziesiątki lat. A jak było dawniej można będzie obejrzeć z okazji wystawy “Oświęcim na starych fotografiach”. Przybędzie jeszcze jedna rzeka taka jakich już wiele w Polsce. Chcesz innych widoków - są przecież parki narodowe i rezerwaty. Ale mieć coś takiego w środku miasta to wielki “wstyd dla Oświęcimia” jak powiedział jeden z radnych.

Czy naprawdę nikt nie myśli poważnie o zachowaniu doliny Soły w stanie naturalnym, ograniczeniu ingerencji człowieka do porządkowania terenu po wysypisku śmieci na Kamieńcu, czy porządkowaniu dzikich wysypisk zalegających na brzegach? Ludzie wydepczą stare i nowe ścieżki do spacerów oraz jazdy rowerami. Będą palić ogniska, łowić ryby i może kąpać się częściej w miarę poprawy czystości wody. A spacer nad Sołą będzie prawdziwą przyjemnością i chwilą wypoczynku od zgiełku miasta. Czy pozwoliłbyś na zrównanie urwistego brzegu gdzie mają swoje gniazda jaskółki brzegówki? A może nawet nie wiesz że są nad Sołą jeszcze takie miejsca? Urwisko można zabezpieczyć, umocnić brzeg nie niszcząc gniazd - tylko czy miasto stać na takie wydatki zapytają obrońcy budżetu? Trzeba budować nowe drogi, garaże a te “zielone” marzenia odłożyć na półki.

Lato tego roku było deszczowe i wrzesień zaczął się burzami. Wracając z miasta stoję na kładce między mostem Piastowskim a mostem kolejowym (podobno rząd wyłoży pieniądze na most w rejonie Kamieńca) i patrzę na rzekę. Brudna, spieniona woda niesie ze sobą różne świństwa - najwięcej plastikowych butelek, metalowych puszek, jakąś czerwoną szmatę i foliowy worek. Nie widać tylko uregulowanych brzegów. Miały nas chronić przed powodzią. Wielki wstyd Oświęcimia przykryty kożuchem piany. Na wielką falę przyjdzie jeszcze poczekać. Ta opadnie i wróci w swoje koryto. Tak jak od lat.