Ubiegłe stulecie nie było okresem dobrym dla rolnictwa. Światowe ceny podstawowych produktów rolnych systematycznie spadały. Pogarszało to położenie producentów żywności i przyspieszało proces koncentracji ziemi. Ze względu na zagospodarowanie terenów nie będących w uprawie, postęp biologiczny i techniczny w znaczny sposób ograniczono zjawisko głodu. Dziś występuje ono w zasadzie w regionach dotkniętych klęskami żywiołowymi i konfliktami politycznymi. Dość znaczne w świecie nadwyżki żywności świadczą o tym, że utrzymujące się lokalnie problemy głodu i niedożywienia wynikają raczej z wadliwego jej podziału niż z braku zdolności produkcyjnych rolnictwa.
Rys.1
Chętnych do eksportu produktów rolniczych jest wielu. Mniej jest natomiast tych, którzy chcieliby żywność kupić. Ułatwień w eksporcie domagają się nawet kraje trzeciego świata uważane powszechnie za głodne. Pokazuje to dobitnie konflikt toczący się w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO). Tu, na konferencji w Doha (październik 2001) ujawniła się "czwarta siła" - zjednoczone pod przywództwem Indii kraje rozwijające się[1]. Kompromis zawarty w stolicy Kataru okupiony został daleko idącymi ustępstwami ze strony ugrupowań dotychczas "rozdających karty". Ustąpiły Stany Zjednoczone, Unia Europejska i kraje Grupy Cairns [2]. Politycy wszystkich stron przyjęli porozumienie z zadowoleniem. Pozytywnie wyraził się o nim nawet występujący w roli obserwatora Watykan [3]. Jednak europejscy ekonomiści rolnictwa nie podzielają tego optymizmu. Są bowiem przekonani, że w perspektywie rokowania spowodują dalszy spadek cen rolnych, co pogorszy i tak niełatwą sytuację gospodarstw rodzinnych, a nawet sprawniejszych od nich ekonomicznie gospodarstw farmerskich. Wydaje się, że obawy te podziela również rząd USA, który w maju 2001 doprowadził do uchwalenia nowego prawa rolnego [Ortner 2002]. Przewidziano w nim dodatkowe środki na wsparcie rolnictwa w kwocie 5,6 miliarda dolarów. Zaproponowane systemy spowodują dalszy spadek światowych cen rolnych, gdyż Stany Zjednoczone są liczącym się ich eksporterem.
Wpływ liberalizacji światowego handlu żywnością na relacje rolnictwo - środowisko naturalne
Wpływ działań WTO na światowe ceny żywności jest niezwykle silny. Widać to wyraźnie na rysunku 1, który ukazuje wyraźny spadek cen po roku 1980, czyli w okresie regulowania światowego rynku żywności jeszcze w ramach GATT [4]. Osłabienie dochodów rolniczych pociąga za sobą szereg niekorzystnych zmian na terenach wiejskich. Bieda chłopska natychmiast przenosi się do małych miast prowadzi do ich wyludniania, starzenia się tych społeczności. Z drugiej strony nasilają się problemy wielkich aglomeracji. Wskazuje się tu między innymi: na przeludnienie spowodowane żywiołowym napływem ludności, wzrost patologii społecznych, niesprawność służb miejskich i administracji, korki uliczne, zagrażające zdrowiu zanieczyszczenie powietrza i hałas.
Innym skutkiem takiego rozwoju sytuacji jest pogorszenie stanu środowiska na terenach wiejskich. Najprostszymi skojarzeniami są przykładowo: niszczenie przez wędrowne plemiona roślinności porastającej obrzeża pustyń, co powoduje ich rozszerzanie czy bardziej bliskie naszym realiom wywożenie śmieci do lasu, wypalanie traw, "niewłaściwa gospodarka" odchodami zwierzęcymi czy ściekami komunalnymi ewentualnie masowa kradzież drzewa w lasach itp. Są jednak skutki trudniej dostrzegalne, ale o niepomiernie większym ciężarze gatunkowym. Upadające rolnictwo wycofując się z obszarów, gdzie produkcja jest nieekonomiczna zostawia środowisko w stanie skrajnej nierównowagi. Zostało ono bowiem zmienione na skutek wielowiekowej ingerencji człowieka i potrzebuje stuleci by bez udziału człowieka powrócić do dawnego stanu. Przykładem niech będzie problem wody z opadów jesiennych i zimowych utrzymywanej przez glebę zaoraną na jesieni. Odłogowanie gruntów spowoduje w krótkim czasie zmniejszenie zdolności retencyjnych gleby, które mogą zostać zastąpione przez odpowiednio grubą warstwę próchnicy pochodzącej z rozkładu ściółki leśnej.
Równocześnie rolnictwo działające w sprzyjających warunkach [5] będzie wykazywało tendencję do rozszerzania produkcji. Może się ona odbywać w sposób ekstensywny poprzez zajmowanie pod uprawę nowych terenów z tym, że w światowych zasobach gruntów pozostają już tylko obszary ekologicznie wrażliwe. Należą do nich na przykład lasy równikowe spełniające niezwykle ważną rolę stabilizatora klimatu światowego. Niewykluczone są również katastrofy ekologiczne spowodowane zaburzeniem równowagi środowiska podobne do tych, jakie wywołało zaoranie stepów w Kazachstanie.
Zwiększanie intensywności produkcji jest również ryzykowne. Każdy ekosystem posiada właściwą dla siebie zdolność akumulacji energii słonecznej. Tę zmagazynowaną pod postacią asymilatów energię nazywa się produkcją pierwotną netto (PPN). To ona utrzymuje przy życiu cały ekosystem. Zatem im więcej tej energii na przykład pod postacią zwiększonych plonów rolnictwo "wyprowadzi" z ekosystemu tym mniej zostanie jej dla innych gatunków. Mówiąc obrazowo im dokładniej człowiek zwalcza szkodniki pól tym mniej pokarmu mają ich naturalni wrogowie np. ptactwo, niektóre płazy czy ssaki będące ogniwem rozgałęzionych łańcuchów pokarmowych. Zmniejsza to różnorodność gatunkową, która jest podstawowym warunkiem trwałości każdego ekosystemu. Badania naukowe wykazują, że nowoczesne rolnictwo potrafi wykorzystywać do 50% PPN. Taką eksploatację uważa się za niebezpieczną dla środowiska. Zdaniem ekspertów problemy te związane są z nadmierną koncentracją zwierząt hodowlanych. Energetyczna sprawność tego działu produkcji jest niska - nie przekracza 10%. Na tracone 90% składają się: straty w żywieniu i przechowalnictwie pasz - 20% oraz zapotrzebowanie bytowe zwierząt - 70% [Neunteufel 2000]. Intensyfikacja produkcji zwierzęcej poprzez jej koncentrację prowadzi ponadto z reguły do powstania lokalnych problemów ekologicznych w postaci skażenia gleby, wód i powietrza.
Produkcja roślinna obciąża środowisko naturalne pozostałościami środków ochrony ro ślin i nawozów sztucznych. To właśnie eutrofizacja zbiorników wodnych oraz odkrycie DDT w ciałach organizmów morskich i ptaków zwróciło uwagę na skalę niekorzystnych oddziaływań rolnictwa na przyrodę.
Kolejnym zagrożeniem dla środowiska są coraz liczniej podejmowane próby intensyfikacji produkcji poprzez zwiększenie naturalnej zdolności produkcyjnej roślin za pomocą zmian w ich genotypie. Oprócz wielu wątpliwości o charakterze etycznym w dyskusji towarzyszącej temu zagadnieniu często podnoszona jest i ta, że trudno przewidzieć jak środowisko zareaguje na pojawienie się organizmów o innych niż dotychczas cechach. Pytania jakie się stawia najczęściej to:
Dobra praktyka rolnicza receptą na wszystko?
Większości opisanych powyżej zagrożeń można uniknąć stosując zalecenia Kodeksu Dobrej Praktyki Rolniczej. Jest tylko jeden problem jak zrekompensować rolnikom straty finansowe związane ze stosowaniem zawartych w nich wskazówek? Sposób jest tylko jeden. Należy stworzyć i wprowadzić systemy gratyfikacji dla producentów. W zasadzie nie ma przeszkód. Ekonomia uznaje ochronę środowiska do tak zwanych dóbr publicznych [Oyrzanowski, 1996] których wytwarzanie jest obowiązkiem instytucji państwa. W sytuacji, gdy wytwórcą dobra publicznego jest rolnik powinien on z budżetu państwa otrzymać subwencję tak jak otrzymują ją różnego rodzaju instytucje publiczne.
Takie podejście nie jest też sprzeczne z zasadami wspierania producentów rolnych zatwierdzonymi w ramach WTO. Różnego rodzaju programy rolno-środowiskowe zaliczane są bowiem do tak zwanego "zielonego pudełka" czyli instrumentów nie podlegających ograniczeniu [Lusawa 2002].
Problemem jest natomiast przesunięcie odpowiednich środków finansowych w ramach krajowych budżetów. Wymaga to bowiem zgody innych beneficjentów na ograniczenie udzielanej im pomocy lub całego społeczeństwa na zwiększenie obciążeń podatkowych. Rozbudowa instrumentów wsparcia dla rolnictwa spotka się ponadto ze sprzeciwem zarówno krajów zrzeszonych w grupie Cairns, jak i państw rozwijających się. Mogą one uzyskać wsparcie ze strony USA. Świadczą o tym wypowiedzi uczestników seminarium zorganizowanego przez OECD 26 i 27 listopada 1998. Za ograniczeniem stosowania instrumentów podtrzymujących produkcję tam, gdzie bez dopłat nie byłaby ona prowadzona opowiedzieli się wtedy Kym Anderson z Uniwersytetu w Adelajdzie (Australia) [6] w referacie "Narodowe cele polityki rolnej a liberalizacja handlu", Tim Jossling z Instytutu Spraw Międzynarodowych Stanford (USA) w wystąpieniu "Porozumienia Rundy Urugwajskiej w sprawie rolnictwa" [7].
Z USA popłynęły jednak także słowa wsparcia dla idei uwzględnienia ochrony środowiska naturalnego w pracach nad nowymi zasadami prowadzenia handlu międzynarodowego. Wypowiedział je C. Ford Runge z Uniwersytetu Minesota (Handel rolny a środowisko naturalne). W konkluzji wystąpienia znalazł się postulat powołania do życia Światowej Organizacji ds. Środowiska - międzynarodowego autorytetu w sprawach ekologicznych.
Biomasa ropą 21 wieku?
Z dotychczasowych rozważań można odnieść wrażenie, że świadczenia rolnictwa na rzecz środowiska naturalnego ograniczają się do podtrzymania równowagi biologicznej na obszarach, gdzie w ciągu tysięcy lat wywołało ono nieodwracalne zmiany oraz na unikaniu koncentracji niekorzystnych oddziaływań wszędzie tam, gdzie to jest możliwe. Tymczasem wydaje się, że przed tą gałęzią gospodarki pojawia się znacznie poważniejsze wyzwanie. Jest nim zastąpienie jak największej części klasycznych źródeł energii energią pochodzącą ze źródeł odnawialnych. Emisja gazów cieplarnianych powstających podczas spalania materii organicznej uwięzionej w utworach geologicznych doprowadziła do poważnych zmian klimatycznych na naszej planecie. Dalszemu pogłębianiu się tego procesu może zapobiec rozwój energetyki lokalnej opartej o dostarczane przez rolnictwo odnawialne źródła energii oraz produkcja biomasy jako surowca dla przemysłu chemicznego. Obydwa kierunki przyczynić się mogą do wejścia rolnictwa w etap trwałego rozwoju, ponieważ pozwalają:
Niektóre kraje europejskie, tak jak Austria wiążą z tym kierunkiem duże nadzieje na przyszłość. Uważają, że szansą rozwojową jest nie tylko lokalna energetyka, ale również produkcja urządzeń na jej potrzeby, które w przyszłości mogą dawać znaczne korzyści w handlu zagranicznym.
Kształtowanie się nowego podejścia
Konieczność ochrony rolnictwa w warunkach tworzonych decyzjami WTO doprowadziło do ukształtowania się w Europie zrębów tak zwanej polityki ekosocjalnej. Jest to zespół wielu powiązanych ze sobą działań mających na celu zabezpieczenie trwałości rolnictwa poprzez wykorzystanie części jego potencjału dla działań na rzecz ochrony środowiska, podnoszenia zdrowotności społeczeństwa, kształtowania krajobrazu itp. Koncepcja ta była już prezentowana [Lusawa 1997], dlatego tym razem ograniczono się jedynie do zacytowania, które są jej doskonałym streszczeniem. Pochodzą one z koncepcji rozwoju Austrii jako kraju ekologicznego przygotowanej przez szefa resortu rolnictwa magistra Wilhelma Molterera, W przygotowanym przez siebie dokumencie zapisał on że:
Rys 2.
Na marginesie nasuwa się refleksja nad tym, jak ważną dla trwałości rozwoju rolnictwa jest niezmienność polityki w stosunku do tej gałęzi. Przejawia się ona w długości okresu zajmowania stanowisk przez osoby za nią odpowiedzialne. Tu cytowany minister rolnictwa Austrii może posłużyć za przykład. Przetrwał poważne perturbacje polityczne, jakie przeżywał jego kraj w związku z dojściem do władzy Partii Wolnościowej Heidera i nadal sprawuje swą funkcję po kolejnej zmianie układu politycznego. Podobnie trwałą postacią jest Franz Fischler Komisarz Unii Europejskiej do spraw Rolnictwa (również Austriak). On z kolei przetrwał bezprecedensowy upadek Komisji Santera. Być może współpraca tego duetu sprawia, że coraz więcej rozwiązań polityki ekosocjalnej włączonych zostaje do Wspólnej Polityki Rolnej UE.
Społeczeństwo obywatelskie kluczem do powodzenia
Już na początku lat dziewięćdziesiątych stało się jasne, że problemów ekonomicznych, agrarnych, społecznych i ekologicznych nie można rozwiązać w oderwaniu jednych od drugich. Wyraz temu społeczność światowa dała na szczycie w Rio de Janeiro (1992). Opracowany podczas konferencji dokument pod nazwą Agenda 21 stanowić ma plan działań na 21 wiek, których celem jest zapewnienie trwałości rozwoju. Zakłada się, że będzie on możliwy jedynie w przypadku, gdy zostanie oparty na trzech filarach:
Niestety wprowadzanie w życie idei zrównoważonego i trwałego rozwoju nie jest rzeczą prostą. Napotyka bowiem na opór grup zainteresowanych utrzymaniem "starego porządku" ponieważ jej realizacja wymaga:
Realizacja powyższych postulatów nie jest możliwa bez zmiany sposobu myślenia wszystkich warstw społeczeństwa. Ewolucja postaw może nastąpić jedynie w warunkach szerokiej debaty społecznej. Doświadczenia zagraniczne wskazują, że przyczynkiem do takiej dyskusji mogą się stać lokalne problemy ekologiczne, a organizacje zajmujące się popularyzacją idei ochrony środowiska mogą wywierać znaczący wpływ na proces kształtowania się społeczeństwa nowego typu [8]. Nazwano je społeczeństwem obywatelskim, ponieważ to obywatele skupieni w różnego typu organizacjach mają podjąć dialog z władzą najniższego szczebla w celu wypracowania skutecznych rozwiązań. Uznano bowiem, że większość zagrożeń dla środowiska powstaje w gminach. Dlatego Konferencja w Rio de Janeiro nałożyła na państwa w niej uczestniczące obowiązek popularyzacji idei trwałego i zrównoważonego rozwoju poprzez tworzenie lokalnych planów rozwoju zwanych "Lokalnymi Agendami 21". Te właśnie programy stać się mają przedmiotem powszechnej dyskusji społecznej, zaczynem zmian, które doprowadzą do zrównoważonego rozwoju ekonomicznego i społecznego.